wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 6.

Nie, nie to nie może być prawda...
- Ewa kto to? - spytałam by się upewnić, mimo iż sekundy na sekundę coraz bardziej byłam pewna że się nie mylę.
- Jak to, nie poznajesz Marco? - spytała zdziwiona. Wtedy właśnie blondyn zatrzymał się przed nami.
- Hej Ewuniu - przywitał się z Ewą - AA kogo my tu mamy? - zwrócił się w moją stronę.
- Marco to jest Estera. - odpowiedziała za mnie Ewa.
Zatkało mnie. Jakbym zapomniała jak się mówi.
- Heej - w końcu wydukałam nieśmiało.
- Witam cię, piękna. - odpowiedział wesoło Reus i podał mi rękę.
Odwzajemniłam gest. Widziałam że piłkarz uważnie się mi przygląda.
- Gdzie idziecie? - zapytał i spojrzał na Ewę.
- Na małe zakupy. - odpowiedzialna wesoło Ewa. - musimy Esterce garderobę powiększyć.
- No to miłych zakupów - powiedział Marco - Będziecie na meczu ? - zapytał "nas",  ale głównie popatrzył na mnie.
- Tak - odpowiedziałam krótko i uśmiechnęłam się do Reus'a, żeby nie wyjść na mimozę.
- Jasne że będziemy. - dodała Ewa. - właśnie, trzeba Ci kupić koszulkę w Fan Shopie - zwróciła się do mnie.
- Kup numerek 11. - powiedział do mnie i słodko się uśmiechnął.
- Haha chciałbyś, co nie? - zaśmiała się Ewa
Marco tylko wyszczerzył się szeroko.
- Dobra, blondasku, my musimy lecieć, bo nam sklepy zamkną. - oznajmiła Ewa - Do zobaczenia na meczu.
- Na razie. - powiedział , odwrócił się i pobiegł w swoją stronę.
Gdy i my ruszyliśmy w stronę odwróciłam się na chwile, on również.
Szybko z powrotem zwróciłam głowę i poczułam ze mam rumieńce.
- Marco jest naprawdę miłym facetem. - po dłuższej ciszy Ewa postanowiła się odezwać.
- Masz rację. - potwierdziłam słowa Ewki. - Ma dziewczynę? - zapędziłam się z pytaniem. W sumie sama nie wiem, po co je zadałam. Przecież to nie moja sprawa.
- Z tego co wiem, to Caroline go zdradziła, ale czy nie ma już kogoś na oku to nie wiem - odpowiedziała mi. - A co?
- Nie nic, tak pytam - trochę się zmieszałam - Wiesz, po prostu większość piłkarzy ma dziewczyny i byłam ciekawa czy on tez - wymyśliłam pierwszą lepszą wymówkę na pytanie.
Potem gadałyśmy jeszcze o meczu.
Gdy dotarłyśmy do galerii ze sklepami, Ewa od razu do pierwszego mnie zaciągnęła. I tak do każdego. W jednym ze sklepów zobaczyłam miętową sukienkę, w której się zakochałam. Stałam przed wieszakiem i patrzyłam. Nagle podeszła do mnie Ewa i chyba się zorientowała ze mi się podoba.
- Przymierzasz? - spytała.
- W sumie co mi szkodzi - zabrałam najmniejszy rozmiar i poszłam przymierzyć.
Była piękna, chyba najpiękniejsza sukienka jaką w życiu widziałam.
- I jak pasuje ? - spytała Ewa, przyglądając się.
- Idealna - Kupiłabym ją jakby tyle nie kosztowała i z zrezygnowaniem spojrzałam na cenę. 160 €. Cholera, za to bym kupiła z 4 takie w przeliczeniu na złotówki w Polsce.
- Podoba Ci się? - zapytała Ewa, widząc moją skwaszoną minę widokiem ceny
- Tak, bardzo... jest piękna, ale strasznie dro...
- No to bierzemy. - zabrała mi wieszak i ruszyła w kierunku kasy.
- Ej, zwariowałaś?! ... - krzyknęłam zaskoczona - Nie możesz mi jej kupić, jest za droga - powiedziałam
- Nie mogę?! - spytała podejrzliwie. - No to patrz - oznajmiła, uśmiechnęła się do mnie i ruszyła do kasy. Tak szybko ją kupiła ze nie zdążyłam zareagować.
- Bardzo proszę - powiedziała z uśmiechem, podając mi torebkę z zapakowaną sukienką.
- Mówił Ci ktoś kiedyś, że jesteś bardzo uparta? - spytałam pogardliwie.
- Yyy ... no wiele osób - powiedziała uśmiechając się
- Będę kolejną - powiedziałam i ją przytuliłam - Dziękuję - dodałam z szerokim uśmiechem
- Nie dziękuj. - oznajmiła z dumą.
Po męczącym wieczorze no wielkich zakupach, trzeba było wrócić do domu. Gdy wyszłyśmy z galerii handlowej była godzina 20:30 i oczywiście było jeszcze jasno.
- Jezu Ewa, wiesz że dziś z Tobą kupiłam chyba więcej rzeczy niż przez cały rok w Polsce. - mówiłam z niedowierzaniem.
- No widzisz skarbie, a to dopiero początek naszych wspólnych zakupów. - Dwa ostatnie słowa podkreśliła.
- Wiesz co, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła, przecież gdybyś mnie tam nie zaczepiła w parku, to nawet nie chce wiedzieć, co by się ze mną teraz działo, naprawdę Ci dziękuję. - przystanęłam i przytuliłam ją mocno.
- Mówię Ci przecież że na mnie możesz polegać zawsze. - odwzajemniła gest.
Po powrocie do domu pomogłam Ewie zrobić szybką kolacje i poszłam się umyć.
Gdy wróciłam do pokoju owinięta w ręcznik. Usłyszałam powiadomienie na Facebook'u oraz dźwięk wiadomość przychodzącej. -- MASZ ZAPROSZENIE DO GRONA ZNAJOMYCH -- odczytałam - MARCO REUS CHCE DODAĆ CIE DO ZNAJOMYCH - zaniemówiłam
- Skąd on zna moje nazwisko.. - zaczęłam się głośno zastanawiać - Aaa, nie ważne - kliknęłam - AKCEPTUJ-.
A co do wiadomości to napisała do mnie Tamara.
" Co u ciebie? Jak tam w Niemczech?"
 Nie chciałam jej martwić... więc napisałam że jest wszystko w porządku.
" To dobrze. Chciałam tylko się upewnić. Jutro pogadamy bo ja muszę spadać. Paa ; *"
" Ok, paa " - odpisałam jej.
- Kurde, lekka lipa że muszę ją okłamywać, ale znając Tamarę to gdyby się dowiedziała, to od razu wsiadła by w samolot czy pociąg i przyjechała. A ja nie chce jej problemów robić. Z resztą tak czy siak, w końcu będę musiała jej powiedzieć. Ale głupio trochę ze powiem jej prawdę po tym jak skłamałam. Wyjaśnię jej to jakoś. - biłam się z myślami, cały czas dręczyło mnie to.
Postanowiłam się ubrać w piżamę. Z dołu słyszałam śmiechy Ewy i Sary. I nie wiem co mnie tknęło ale zaczęłam śpiewać. Tym razem było to "Cher Lloyd - With Ur Love"

Lubie Cher, podoba mi się jej pozytywny i wesoły głos. I znów koncert czas zacząć. Śpiewałam również wesoło jak ona.
"Shinig, with ur love (...) but so what...".
- Jeju, ja jestem naprawdę tępa. - uznałam po moim "profesjonalnym" singlu - Nie dość że wyję w nie swoim domu i budzę wszystkich dookoła, to jeszcze nawet nie panuje nad tym..ugh.
Moje rozmyślania przerwał głos Łukasz zza drzwi.
- Nie śpisz, prawda?
- No nie śpię.
- Chodź na chwilkę na dół.
- Ok już schodzę.
No niee, pewnie zaraz dostane opieprz za to darcie się.
- Fuck. - pomyślałam schodząc po schodach.
Na dole w salonie siedziała jakoś podejrzanie uśmiechnięta Ewa, a za nią opierając się o krzesło stał Łukasz.
- To ty tak śpiewałaś. - spytała Ewa.
- Ehh, tak to ja. - przyznałam. - Przepraszam, ja zaraz wyjaśnię...
- Esterko, Skarbie nie przepraszaj, bardzo ładnie śpiewałaś - oznajmiła.
Trochę się nie spodziewałam takiej reakcji. Myślałam że usłyszę słowa typu: " Jak jeszcze raz otworzysz paszczę do śpiewu to Cię wywalę Cię z domu " - tak jak to zawsze słyszałam w domu od ojca.
- Chyba bardzo lubisz śpiewać, prawda? - zapytał Łukasz.
- No lubię, ale nie żeby coś...
- Spokojnie - uspokajała mnie Ewa. - widząc ze sytuacja zaczyna być dla mnie stresująca. - Śpiewasz wyjątkowo, już raz miałam okazje usłyszeć - uśmiechnęła się.
- Dlatego - Łukasz jakby kontynuował słowa żony .- Mam dla Ciebie propozycję.
- No ok... dawaj - powiedziałam na luzie, mimo iż w środku aż się paliłam od stresu i ciekawości co chce zapytać Łukasz.
- Wiesz że zaczynają się mecze. Póki co to towarzyskie ale później już na rywalizacje o puchar ...
- A co to ma do ...
-No słuchaj... - I trener chciał by były jakieś atrakcje, przed meczem, w trakcie meczu itp.
- Nooo..- coraz bardziej się niecierpliwiłam
- No może zgodziła byś się dla nas śpiewać ?- zapytał
- Hahahahah niee, nie ma mowyy - zaprzeczyłam. - Przecież ja fatalnie wyję.
- Śpiewasz pięknie. - wyjechała Ewa - Naprawdę Ci to wychodzi, przecież słyszymy... nie zaprzeczysz... a poza tym to sama mówiłaś, że to lubisz - na koniec złapała mnie za słowa i się szeroko uśmiechnęła.
- No ok przyznaję, lubię śpiewać, ale przecież ja nigdy dla publiczności nie śpiewałam - zaczęłam mówić drżącym głosem.
Ewa chyba wyczuła moją lekką panikę. Podeszła do mnie i patrzyła w oczy.
- Skarbie, śpiewasz pięknie. Potrafisz wyciągnąć wysoko i nie zafałszować, to jest już naprawdę COŚ - zachęcała mnie. Widziała że nie byłam pewna, więc kontynuowała - Proszę Cie, Uwierz mi nie ma bata by twój głos się komuś nie spodobał. NAPRAWDĘ - ostatnie słowo prawie krzyknęła z zachwytu. Widać było że nie udaje. Ale ja dalej nie byłam pewna. Po prostu się bałam, choć w sumie to do niczego nie dojdę jak zawsze będę mówić "boję się ".
- Zgodzisz się? Zrób to dla mnie...to jak ? - Ewa nie dawała za wygraną.
- ... Noo dobrze. - uległam w końcu - ale jak mnie nie zechcą to nie będziecie mnie już więcej zmuszać jasne ? - od razu zapytałam, a raczej stwierdziłam.
- Oczywiście... ale wież mi na 100% cię przyjmą - zapewniał Łukasz.
Tylko się uśmiechnęłam
- Ale powiedz mi jeszcze, czemu szukacie kogoś do śpiewu ? - zapytałam Łukasza, by uzyskać więcej informacji w jakim celu będę się udzielać na scenie.
- To nie jest tak jak w Mam Talent, że wygrywa ktoś... no w naszym wypadku wybieramy kogoś i ma jakieś nie wiadomo jakie koncerty. Po prostu czasem przed meczem piłkarze muszą się odstresować... a co innego może bardziej uspokajać niż widok ślicznej dziewczyny, która w dodatku pięknie śpiewa? A po za tym kibice też muszą się dobrze czuć. - zakończył Łukasz - a no i oczywiście zapłata też niczego sobie - mówiąc to wyszczerzył swoje białe zęby.
- No dobrze... już ok... zgadzam się, ale z tą piękna dziewczyną daj se spokój -powiedziałam zrezygnowana ale w głębi się trochę cieszyłam że komuś się podoba moje pianie -ale chyba najpierw muszą mnie jakby przesłuchać czy sie nadaje.
- Oto się nie martw - mówiąc to wziął telefon ze stołu i wykręcił szybko jakiś numer.
- No załatwione... - oznajmił - jutro pojedziesz ze mną na trening. Masz jeszcze chwile... no ewentualnie trochę nocy by się zastanowić co zaśpiewasz. Rano pojedziemy i przed treningiem zaśpiewasz coś trenerowi a on zdecyduje.Przygotuj parę piosenek na wszelki wypadek i nuty zgraj na tego pendrive - podał mi małe urządzenie.
- O jenyy... - złapałam się za głowę- to chyba będzie trudniejsze niż mi się wydaje- A co jeśli spanikuje? - zaczęłam się stresować.
- Nie spanikujesz... mogłabyś mieć obawy gdybyś nie umiała śpiewać- odezwała się w końcu Ewa.
- Dziękuje wam, naprawdę - mówiąc to przytuliłam ich.
- No zmykaj już wybierać piosenki, pamiętaj tylko że o ósmej przychodzę Cię obudzić. I masz być wyspana - stwierdził Łukasz.
- Haha, ok paa - pomachałam w ich stronę - do zobaczenia rano.- pożegnałam się. Weszłam do pokoju i zaczęłam przeglądać piosenki.
- Znam ich wiele.... ciężko będzie wybrać- pomyślałam. Postanowiłam wybrać pięć piosenek ale na jutro nastawie budzik wcześniej, wyjdę na dwór i popróbuje ... mówiąc to położyłam głowę na poduszkę i usnęłam momentalnie jak dziecko.

_______________________________________

Było ciężko ale dało radę się napisać :)
Czekamy na komentarze !! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz